Rozwód i co dalej?

0
3102
Rozwód

Do niedawna rozwody były dla wielu z nas synonimem skandalu towarzyskiego. W dobrych rodzinach małżeństwa zawierane były na dobre i na złe, a nierozerwalność związku wydawała się czymś oczywistym. Rozwód był rzadkim zjawiskiem, które na szczęście przytrafiało się innym – nigdy nam. Dziś prawie każdy ma wśród znajomych co najmniej jedną parę, która przeżyła rozwód. Lawinowo wzrastająca liczba rozstań może doprowadzić do tego, że wkrótce trudno będzie nam wymienić choć jedną osobę trwającą w jednym i tym samym związku małżeńskim. Chyba, że spełni się inny czarny scenariusz przewidywany przez badaczy – małżeństwa będą sporadycznie zawierane. Większość par będzie żyła na „kocią łapę”.

Jak uratować małżeństwo, gdy wszyscy wokół się rozwodzą?

Wiele osób zadaje sobie pytanie, co jest przyczyną rozpadu związków i dlaczego wciąż wzrasta liczba rozstań. Czy to nowa moda? A może rozwody są zaraźliwe? Czy fakt, że przyjaciel, sąsiad lub brat się rozwiódł, zainspiruje również nas do złożenia pozwu rozwodowego? Teoria ta wydaje się prosta do obalenia. Wszak mój szczęśliwy związek oprze się niejednej burzy, a rozstania wokół nie mają na niego żadnego wpływu – myślimy nieraz. Jeśli nasze małżeństwo jest udane – nic nam nie grozi. Należy jednak przypuszczać, że jeśli partner nie czuje się szczęśliwy i zdarzało mu się rozważać ewentualność rozstania, rozwód w bliższym lub dalszym kręgu przyjaciół, znajomych, czy rodziny może go zachęcić do podjęcia drastycznych kroków. Wspomnianą tezę popierają badania amerykańskich badaczy. Okazuje się, że rozstanie przyjaciół zwiększa ryzyko naszego rozwodu o ponad 70%, natomiast bliskich członków rodziny tylko o 20%. Co gorsza nasz rozwód może wpłynąć na losy małżeństwa osób, które nawet nie znają nas osobiście, może również przyczynić się do kryzysu w związku naszych rodziców. Dlaczego tak się dzieje?

Analiza własnego związku

Formalny koniec cudzego małżeństwa jest zazwyczaj tematem rozmów, plotek i źródłem domysłów. Sprawia to, że zaczynamy zastanawiać się nad własnym związkiem. Bywa, że w trakcie analizy dochodzimy do pesymistycznych wniosków, stwierdzamy, że jesteśmy nieszczęśliwi, niespełnieni, niekochani lub niekochający. Stąd bardzo blisko do myśli o rozwodzie. Jeżeli powodem rozstania znajomych była zdrada – zaczynamy być podejrzliwi w stosunku do partnera, jeśli poszło o niezgodność charakterów – doszukujemy się różnic we własnych osobowościach…i tak dalej. Jeśli świeżo upieczeni rozwodnicy uchodzili za parę idealną, zdajemy sobie sprawę, że związków bez skazy nie ma, a skoro oni postanowili rozpocząć nowe życie, nierzadko dochodzimy do wniosku, że innym też to się należy. Taki sposób rozumowania prowadzi do fali rozwodów, która narasta od 1999 r. Według GUS-u rok 2006 był rekordowy pod względem liczby rozwodów, było ich aż 72 tysiące. Choć na wsiach rozpad małżeństwa wciąż jest gorzej widziany niż w miastach, moda z zachodu rozprzestrzenia się u nas w zastraszającym tempie.

Rozwód w naszym bliskim otoczeniu zagraża nam bezpośrednio także dlatego, że to, co dotychczas wydawało się trudne, traumatyczne i skomplikowane, po przetarciu szlaków przez kogoś znajomego przestaje być nieosiągalne. Tylko w przypadku, gdy na rozwód decydują się osoby o niższej lub wyższej pozycji społecznej niż nasza, nie ma on wpływu na nasze relacje małżeńskie.

Przyczyny rozpadu małżeństw

Za najczęstszy powód rozwodów uznana jest niezgodność charakterów, w drugiej kolejności zdrada, alkoholizm jednego z małżonków lub problemy finansowe. Zdecydowanie częściej rozpadają się małżeństwa bezdzietne. Okazuje się także, że według GUS-u na liczbę rozstań wpływa również region geograficzny naszego kraju. Najtrwalsze są małżeństwa zawarte w województwach podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim. Najgorzej z ich nierozerwalnością jest w części zachodniej oraz na północy Polski.

Mówiąc o przyczynach rozpadu małżeństw, należy również poszukać ich wśród powodów, z jakich wiele osób zawiera związek. W społeczeństwie, głównie ze względów religijnych wywierana jest silna presja na osoby żyjące w konkubinacie lub spodziewające się dziecka. Młodzi ludzie podejmują decyzję o sformalizowaniu związku zbyt pochopnie i równie chętnie się rozwodzą. Najczęściej nowożeńcy nie są dostatecznie dojrzali, nie potrafią prowadzić dialogu, pracować nad związkiem, czy dążyć do kompromisu. Zgodnie z bardzo mądrą historyjką, małżeństwa z kilkudziesięcioletnim stażem pochodzą z czasów, gdy zepsutą rzecz się naprawiało, a nie, jak teraz – wyrzucało i kupowało nową.

Czy jest lekarstwo na epidemię rozwodów?

Znajomość przyczyn, to bardzo cenna wiedza. Obserwując rozpadające się związki, nie pozwólmy, żeby nasze małżeństwo podążyło tą samą drogą. Jeśli rzeczywiście zależy nam na nierozerwalności węzła małżeńskiego, pokażmy to naszej drugiej połowie. Zabiegajmy o nią/niego mimo upływu lat. Nie dajmy się rutynie i szarej codzienności. Wspierajmy się w celach i dążeniach, bądźmy sobie wierni, inni niż świat dokoła, przyjaźnijmy się ze sobą. Kto wie – może nasze małżeństwo stanie się wzorem dla innych, może zapoczątkujemy modę na związki do grobowej deski?

[Głosów:2    Średnia:3/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułZaburzenia snu zimą
Następny artykułBadania profilaktyczne – lista badań dla kobiet
Redakcja ProHelvetia.pl
Tematyka prozdrowotna to nasza pasja. Kochamy zdrowo jeść, a sport pomaga nam odreagować od codziennego stresu. Mamy nadzieję, że choć trochę uda nam się zmienić Twoje nawyki :-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ